Postautor: Kłapouchy » 18 mar 2015, 9:06
Witam i ja.
W gruncie rzeczy nie jestem pesymistą, tylko nihilistą/relatywistą (po linii uznającej świat wartości, instytucji społecznych, itd. za konstrukty społeczne bez żadnej głębszej ponad/pozaludzkiej, absolutnej treści. Chłopaki z mojego filozoficznego osiedla to m.in. Nietzsche, Max Stirner, Guy Debord czy Jean Baudrillard). Nie mam formalnego wykształcenia filozoficznego, Schopenhauera czy Ciorana znam w stopniu podstawowym, więc w dyskusjach światopoglądowych toczących się tutaj jestem biernym czytaczem. W sumie to nie lubię brać udziału w dyskusjach w internecie (interesująca deklaracja jak na kogoś, kto właśnie przedstawia się na forum internetowym, wiem).
Życiowo jestem raczej optymistą, lub "optymistą pozbawionym złudzeń", jak się czasem określam (w skrócie - zakładam, że jakoś to się w życiu poukłada i przy odrobinie samozaparcia nie będzie najgorzej; chociaż być może to po prostu jakaś forma egoizmu).
Kosmiczna pustka, małość jednostki ludzkiej w skali wszechświata, cały bagaż światopoglądowy charakterystyczny dla weird fiction jest mi bliski o tyle, o ile nie pozwala na popadnięcie w samouwielbienie i zwraca uwagę na to, że ludzkie poznanie ma ograniczony charakter, do tego zawsze subiektywny i uwarunkowany na najrozmaitsze sposoby, jednostka poddana uwarunkowaniom zazwyczaj nawet nie jest świadoma tego, że podlega takim a nie innym uwarunkowaniom. Dlatego lubię też sztukę transgresywną oraz gore, podobnie jak weird ukazują one miałkość, kruchość, przemijalność otaczających nas wszędzie wokoło abstrakcyjnych pojęć. Nie wierzę w Boga, naturę ludzką, prawo naturalne ani inne tego typu pierdoły, uważam, że pod dziesiątkami rozmaitych masek i ról społecznych w człowieku jest bardzo niewiele czegokolwiek pochodzącego od samego człowieka - całe nasze myślenie i jednostkowa świadomość to reakcja na abstrakcyjne pojęcia z którymi stykamy się od małego - to wyraz ich akceptacji bądź negacji.
I w sumie to tyle ode mnie. Pozdrawiam.
"– A ty jak się masz? – spytał Puchatek
– Nie bardzo się mam – odpowiedział Kłapouchy. – Już nie pamiętam czasów, żebym jakoś się miał."