Postautor: Dead_Clown » 02 lis 2016, 10:21
Nie, żadnych deadline;) Nie chciałbym, żebyśmy postawili się wobec sytuacji, gdy wobec zbliżającego się terminu zarzucimy samych siebie jakąś straszną ilością tekstów.
Natomiast myślę, że po prostu warto robić (np. co pół roku, rok - do ustalenia, ale wydaje mi się, że to dość dużo czasu, by każdy coś z siebie wydusił) "ewaluację" tego, co się znalazło w warsztacie, a co nie trafiło do innych pism i tak wybierać 10-15 najlepszych tekstów (zastrzegam, że nie piszę o robieniu antologii z odrzutów, co mogłoby wyglądać paskudnie; po prostu uważam, że takie opowiadania jak "Chińszczyzna" czy "W domu mego ojca" które odpadły z Histerii, byłyby ozdobą każdej antologii). Ponieważ chciałbym też ten eksperyment - w zależności od tego, jak się powiedzie i na jakich zasadach zostanie przeprowadzony - uczynić czymś stałym, cyklicznym. Chodzi mi o to, że zapewne każdy z nas ma indywidualne podejście do procesu twórczego i nie chciałbym, by przyjęte zasady odnośnie do terminów dyskryminowały tych, którzy np. piszą wolniej (jak ja, ha ha).
Nie chciałbym też robić antologii ogromnej. Wydaje mi się, że pewnym dość powszechnym błędem wychodzących współcześnie antologii jest ich przeładowanie. Apogeum na granicy absurdu osiągnęło Genius Creations "Geniuszami fantastyki", ale i inne antologie wychodzące w ramach różnych środowisk - np. e-bookowe Gorefikacje są często zbyt obszerne.
Wspomniałem też o formie fizycznej antologii; jest to dla mnie ważne z kilku powodów. Oczywiście, wersja elektroniczna jak najbardziej (sam wiem z doświadczenia po ukazaniu się NMW, że brak e-booka może być problemem), ale wydanie wersji drukowanej a) powinno zmusić do cięższej pracy nad przygotowaniem materiału b) ma jednak - bądź co bądź - większy "prestiż" (fuj, brzydkie słowo). Wiem, że w czasach vanity press wartość druku spadła znacznie, bo każdy może sobie wydać cokolwiek, ale jednak, książka to książka. No, po prostu lepiej wygląda;)
The Devil enters the prompter’s box and the play is ready to start.
Robert W. Service, The Harpy