Postautor: old weirdman » 06 gru 2015, 7:37
Patrycjuszu-nie czytałem Spisku i nie wiem kiedy przeczytam;najważniejsze,że jest. Patrycjuszu:tego typu zachowanie psycholodzy określają jako "małpią taktykę"-rację ma ten który głośniej krzyczy. Takie zachowania nigdy niczego nie rozwiązują,są jednokierunkowe:następuje tylko zwielokrotnianie bodźców,zwiększenie impulsów;jeden krzyczy głośniej od drugiego,nie dochodzi do żadnego porozumienia,albo pada uderzenie będące "bronią ostateczną" albo zmęczeni rozchodzicie się do domów oczywiście odgrażając się adwersarzowi. To nigdy nic nie rozwiązuje-nie uważasz? Panuje tylko wszechobecna przemoc;nierozładowana-i w takim nastroju wracacie do domu,gdzie prawdopodobnie wybuchnie kłótnia z byle powodu co zapewni ujście emocji. Jedynym logicznym wyjściem jest...świadomość tego,wiedza o ludzkiej naturze i słabościach,wzmocnienie duchowe poprzez medytację i lekturę filozoficznych dzieł. Wbrew pozorom takie rzeczy się wyczuwa:osobniki inteligentne i silne duchowo,wewnętrznie nie są zaczepiane. Odgradza je jakaś bariera;wydają się groźne pomimo swego spokoju i nieprzewidywalne a zaczepianie ich nie jest zabawne. Tylko spokój wynikający z silnego ducha chroni przed atakami zaś przemocy raz wprawionej w ruch nic nie zatrzyma aż do przykrego finału. A sąsiadkę proponuję przeprosić i przy okazji spytać co sądzi o eutanazji ;-).
"Zostałem księdzem,bo nie chciałem zostać ojcem".- Wojtek Gunia "Nie ma wędrowca".