Postautor: Dead_Clown » 11 lut 2015, 20:16
Trudno będzie mi w tym temacie zachować pesymizm, więc aby nie psuć klimatu, powiem tak: jest wspaniale, ale kiedyś podobało mi się bardziej.
Pamiętam, jaką atrakcją były Żywe i Koźlak z Ambera, podobnie jak Heban i Koźlak z dawnego browaru Jurand w Olsztynie. Albo kiedy cała piwna Polska wstrzymywała oddech na wieść, ze Browar Belgia ma wypuścić Fratra - w zdominowanym lagerami kraju zapowiedź uwarzenia piwa górnej fermentacji była jak wieść o lądowaniu kosmitów. Albo jak chyba już nieistniejący browar Stary Kraków, odnoga kultowego Relakspolu (autorów równie kultowego "Relaksu Bacy (na kontrze poemat: Relaks Bacy/Jak sie pacy/W głowie szumi/I jest cacy) wypuszczał serię Smoczych Głów. Te emocje, te poszukiwania!
Poszukiwania nowych piw były jak odkrywanie nowych lądów - trafiały się piwa wspaniałe (Gotyckie z Grudziądza), a czasami trafiały się wynalazki takie jak piwa z Browaru Jabłonowo, na czele ze wspaniałym Mega Wattem ("Piwo mocniejsze od ciebie"). Teraz polskie piwa dzielą się na niezłe/dobre/rewelacyjne, ale gdzieś mi uleciały te emocje, definitywnie zbyt łatwo człowiek przyzwyczaja się do dobrego.
Teraz, jak mam możliwość, zaopatruję się w refermentowane Komesy (poczwórny świetny) i w portera z Witnicy.
The Devil enters the prompter’s box and the play is ready to start.
Robert W. Service, The Harpy