Płód, a nawet noworodek to z tego co pamiętam ma mniejszą świadomość niż chociażby krowa, także pierwsze 2-3 miesiące nie widzę problemu, potem można ewentualnie dyskutować, ale ogólnie warto byłoby gdyby kobieta w ciąży potrafiła zdecydować na pół roku przed, nie mniej nie ma to i tak znaczenia, tak długo jak ma taką możliwość. W ogóle nieporozumieniem jest, że trwają na ten temat jakieś dyskusje, dziwny świat, nie podoba mi się.
Eutanazja tak. Ja bym chciał poruszyć inny wątek z nią związany - dlaczego gdy ktoś chce popełnić samobójstwo inni próbują go od tego za wszelką cenę powstrzymać. Nie mówię tutaj o najbliższych, ale chociażby dyskusjach w internecie. Ktoś kogo nie znamy pisze, że jest mu ciężko i chce ze sobą skończyć, a inni mówią mu że na pewno jest inne wyjście, blablabla. Zgoda, często być może jest inne wyjście, ale nie zawsze. Zawsze natomiast inni chcą nagle pomagać. Gdzie byli, gdy sytuacja robiła się dramatyczna? I gdzie będą, gdzie komuś się odmieni? Znam jedną osobę (choć tylko mailowo, więc "znam" może za dużo powiedziane), która w życiu miała i nadal ma naprawdę nieciekawie i samobójstwo naturalnie było brane pod uwagę. Nie jest to sytuacja paraliżu/warzywa/nieznośnego permanentnego fizycznego bólu, ale mimo wszystko zła, choć z minimalną szansą na poprawę. Powiedziałem, że nie ma co na siłę próbować i jeśli naprawdę już nie będzie widzieć szans to nie będę miał za złe jeśli umrze (ciekawe czy ktoś normalny mógłby tak napisać?), ale też że musi to być rozważna decyzja, najlepiej po zasmakowaniu życia jeszcze trochę i stwierdzenia samemu czy warto ciągnąć. Wszyscy na tym forum oczywiście wiemy, że nie, ale nie popełniamy tego błędu co nauczyciele w szkole i nie każmy wkuwać wiedzy z encyklopedii tylko zachęcajmy do myślenia i dochodzenia do prawd samodzielnie. A nuż znajdzie jakieś ciekawie odpowiedzi, których nie znamy. Nie warto palić mostów - owszem, ale też nie zabraniałbym ich palić, jeśli i tak zawalą się przy pierwszej próbie przejścia.
A samobójstwa i tak nikt nie jest w stanie zabronić, bo jak powstrzymać powieszenia, skoki i przedawkowania? Wielu drastyczne metody odstraszają, ale jak komuś bardzo zależy to nie ma na to alarmu. Jeszcze? Problem to szpitalne przypadki, od tego trzeba zacząć i to właściwie wczoraj, a potem porozmawia się o szczegółach.
Mamy tu forumowicza, który przez zakaz palenia mostów jest z nami i ktoś by mógł teraz krzyknąć, że jednak warto zabraniać, a jednak sama osoba zainteresowana twierdzi, że wolałaby mieć wybór. Dlaczego go odbierać? Jak samolubnym trzeba być aby tak bardzo chcieć wpływać na los innych? Nie wierzę, że żyjemy w świecie, w którym ludzie, którzy mają wszystko gdzieś, muszą walczyć o to aby wszyscy mogli mieć wszystko gdzieś. Ja mam, póki wszyscy mają tak samo. Paradoksalnie przestaje mieć wszystko gdzieś, gdy ktoś inny bezpośrednio chce mi tego zabronić. Może o to w tym wszystkim chodzi? Moje "mam to gdzieś" jest bardzo głębokie. CO2 rozpierdziela klimat? Mam to gdzieś? Tak, w moim świecie nie byłoby CO2, bo "mam to gdzieś", obędę się bez. Matka mi mówiła, że gdyby wszyscy byli tacy jak ja to by ludzie z jaskiń nie wyszli. Mam nadzieję, że nie byłoby tak źle, ale w sumie mam to gdzieś ;) Nie wszyscy są tacy jak ja na szczęście i nieszczęście.