Zuy_pan pisze:Jeżeli uznamy ludzi za obdarzonych możliwością decydowania o samym sobie, posiadających własne ciało, to nie możemy zabronić im zabić się w dowolny sposób i nie możemy zabronić lekarzom pomóc w tym po podpisaniu odpowiedniej umowy.
Z czysto liberalnego punktu widzenia wszystko się oczywiście zgadza. Problem jednak polega na tym, że liberalizm bazuje na bardzo uproszczonym i dość naiwnym modelu funkcjonowania osoby ludzkiej. Oczywiście uznanie człowieka za decydującego w sposób wolny i rozumny jest w wielu wypadkach, we względnie szerokim spektrum okoliczności życiowych, bardzo pożyteczne dla organizacji ustroju prawnego, ale trzeba wiedzieć, gdzie są granice stosowalności tego modelu. Wiele jest przypadków, gdy faktycznie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie ktoś istotnie w sposób wolny i rozumny podejmuje decyzję o zakończeniu swojego życia, ale z jakichś powodów nie może jej wykonać (np. z powodu paraliżu ciała) - tutaj możliwość eutanazji jako swego rodzaju samobójstwa technicznie wykonanego przy pomocy z zewnątrz wydaje się być czymś słusznym. Ale problem eutanazji pojawia się często w kontekście sytuacji dramatycznych emocjonalnie, wyczerpujących dla danej osoby lub jej otoczenia, bądź w sytuacji, gdy wolność i rozumność danej osoby jest dyskusyjna. Czy osoby ze zdiagnozowaną depresją (takim czy innym jej rodzajem) miałyby prawo do zawierania umowy o eutanazję? Czy umowa o eutanazję powinna być móc podpisana "na kolanie", zawarta "w 5 minut"? Czy osoby starsze, niedołężne, czujące że stanowią dla opiekującej się nimi rodziny balast powinny móc decydować się na taki krok - czy medycyna powinna takie rzeczy ułatwiać? Czy różnego rodzaju formy nacisku, manipulacji, czy perswazji wobec takiej osoby ze strony otoczenia, żeby zdecydowała się na eutanazję nie stanowią tu czynnika, który powinien być uwzględniony przy rozpatrywaniu możliwości zawarcia takiej umowy? Nakłanianie do samobójstwa jest karalne - czy nakłanianie do zawarcia umowy o eutanazję również powinno być? Czy jeśli przemysł farmaceutyczny zacznie produkować legalnie dopuszczalne środki służące jako środek samobójczy (np. w formie tabletek dostępnych na receptę), to czy powinien móc swoją działalność w tym zakresie promować a same środki reklamować? Czy osoby ubezwłasnowolnione mogłyby być poddawane eutanazji, o której decydowałby ich opiekun? Co z małymi dziećmi, które nawet nie potrafią mówić? Co z osobami w śpiączce lub w stanie wegetatywnym, które nie są w stanie podjąć decyzji o własnym uśmierceniu? (Można tych ostatnich przypadków nie traktować już jako eutanazji, niemniej jednak w praktyce rozważania o tego rodzaju problemach pojawiają się również w ramach tematu eutanazji.)
Patrycjusz pisze:nie pamiętam, kiedy te tkanki zaczynają mieć świadomość
Trudno żebyś pamiętał, skoro nikt na świecie nie wie, kiedy płód zaczyna być świadomy. Najwyżej można z całkiem dużą dozą pewności powiedzieć, kiedy jeszcze świadomy nie jest - mianowicie wtedy, kiedy nie ma jeszcze nawet w minimalnym stopniu ukształtowanego układu nerwowego, którego działanie odpowiada za powstawanie jakichkolwiek doznań psychicznych u zwierząt i ludzi (na tyle, na ile to obecnie rozumiemy). Pytanie jest jednak, czy świadomość jest tutaj w ogóle dobrym kryterium. Zwierzęta też są świadome i jakoś prawo, najogólniej, nie zabrania z tego powodu ich zabijania. Ludzie w śpiączce często nie są świadomi a to z kolei nie powoduje, że prawo z automatu dopuszcza ich zabijanie. Najogólniej zgadzam się z tym, że istota problemu krąży jednak w dużej mierze wokół kwestii świadomości, ale sama ta kwestia problemu nie wyczerpuje.