A to bardzo ciekawy temat, skoro już skaczemy po wątkach w tym spamie, jaki widzicie związek między pesymizmem a lewactwem?
Jeśli chodzi o mój "progres", zostałem wychowany w rodzinie stricte katolickiej, szanującej prawicowe wartości takie jak religia, państwo, związki heteroseksualne, ślub, dzieci, praca, i tak dalej. Zindoktrynowany, od początku jednak w nic z tych rzeczy do końca nie wierzyłem pozostawiając na zewnątrz otoczkę powierzchownej akceptacji tych wartości, dla niepoznaki. Można powiedzieć, że zwyczajnie nie miałem zdania - nie przechylałem się w ich stronę, ale nie wychylałem się też w stronę buntu przeciwko nim. W miarę dorastania, a przede wszystkim po wyjeździe z rodzinnej okolicy, byłem w stanie zobaczyć coraz więcej błędów tych schematów myślenia po to, żeby w końcu skończyć mniej więcej tutaj. Co mogę powiedzieć, to że teraźniejsza postawa jest iście niepraktyczna.
Z jednej strony pesymizm może być istnie lewacki - jako najważniejsze zjawisko biorąc pod lupę cierpienie, a dążąc do jego minimalizacji, zajmując stanowiska pro-death, równościowe, pomocy pokrzywdzonym, komunistyczne (bezpieczeństwo > wolność). Z drugiej strony, skoro pesymizm zwraca uwagę na taką a nie inną naturę rzeczywistości, może właśnie przyjmując ten światopogląd powinniśmy stać się bezwzględni? Wtedy oczywiście takie bujdy jak religia czy naród nas nie obchodzą, ale z drugiej strony - takie bujdy jak dobro wspólne, pomoc innym, współczucie i dążenie do powszechnej równości również nas nie obchodzą, ponieważ i tak nie zmienią natury rzeczywistości. Szczerze? Bliżej mi do tej drugiej postawy, ponieważ obserwując to, co dzieje się dookoła mnie, zaglądając do historii, poznając prawa przyrody, niezmienna natura rzeczywistości oraz człowieka wydaje mi się właśnie... niezmienna. Oczywiście nie znaczy to, że popieram bezwzględność, uwidocznioną w dążeniu za wszelką cenę do kariery zawodowej, wolnym rynku, czy odrzucaniu przez społeczeństwo jednostek słabszych (niepełnosprawnych fizycznie, intelektualnie czy chorych psychicznie). Być może mylę pojęcia i taka postawa jest raczej postawą nihilisty niż pesymisty.