Z reguły tak to sobie tłumaczę jak Wy, ale może tak piszesz Patrycjuszu to temperament gra kluczową rolę. Z tym, że moim zdaniem temperament wpływa w ogóle na jakość kontaktów między ludźmi, co z kolei też może wpływać na zainteresowania.
Wyjaśnię na moim przykładzie. Owszem, są ludzie, z którymi dogaduję się lepiej, mam więcej tematów do rozmów i zbieżność charakterów, ale nigdy nie doświadczyłam tak silnej więzi, przyjaźni z drugą, choćby bardzo podobną do mnie osobą jak to często się dzieje wśród ludzi ekstrawertycznych. W ogóle nawet gdybym znalazła się na imprezie złożonej tylko z osób podobnych do mnie, to nie czułabym się jak ryba w wodzie tak jak muszą się czuć osoby ekstrawertyczne w towarzystwie podobnych sobie osób. Od dziecka się izolowałam, nie czułam z nikim tego grania na tych samych falach, siłą rzeczy nie wykształciłam w sobie zainteresowań stadnych typu sporty drużynowe, imprezowanie, a wykształciłam zainteresowania introwertyczne, gdzie mam do dyspozycji tylko samą siebie i jestem skupiona na sobie - gł. czytanie, rozmyślanie, pisanie.
Nie wiem, jak Wy, ale ja generalnie jestem mało zainteresowana tym najbliższym światem zewnętrznym, co wychodzi w banalnych sytuacjach życiowych. Koleżanka mnie zaprasza do siebie, siedzę u niej parę godzin, wychodzę. Pyta mi się później, co sądzę o jej choince, a ja w ogóle nie zauważyłam tam żadnej choinki, mimo że, jak się okazało, stała przed moim nosem. Innym razem ktoś się pyta, ile km jest z mojej rodzinnej miejscowości do miejscowości, w której mieszkam i nie umiem odpowiedzieć, bo nigdy nie mnie nie interesowały tak przyziemne sprawy jak kilometry. Ktoś mnie pyta o jakieś charakterystyczne miejsce w moim mieście, a ja mówię, że znam tylko ze słyszenia, bo nigdy tam nie byłam.
Sadzę, że ten właśnie brak zaangażowania w to co wokół człowieka prowadzi do zainteresowania np. filozofią, psychologią, nauką, tym, co jest na wyższym poziomie abstrakcji.