Ederly
Drugi, jeśli się nie mylę, film fabularny w dorobku Piotra Dumały. Ciekawa, kafkowska historia, trochę oprócz tego budząca u mnie skojarzenie z Saltem Konwickiego. Czarny humor, absurd, osaczenie, irracjonalna logika akcji, płynność tożsamości bohatera. Nieco denerwuje momentami słabe, a momentami zbyt teatralne aktorstwo, ale da się przeżyć.
Martwe wody (Ma Loute / Slack Bay)
Jakiś czas temu polecałem miniserial Mały Quinquin Bruno Dumonta. Tym razem reżyser nakręcił film kinowy, który w zasadzie stanowi powtórzenie (czasem dość bezczelne) wielu pomysłów zawartych w tamtym serialu. Mamy i tutaj więc również świetną komedię postaci, snujący się w tle wątek kryminalny i grozę, którą podszyta jest zamknięta w niewielkiej, wyizolowanej okolicy wiejskiej rzeczywistość. A oprócz tego niezłą, posuniętą do granic absurdu satyrę na francuską, arystokratyczną egzaltację i manieryczność. Estetycznie chyba lepsze niż serial, choć to raczej on bardziej przypadł mi do gustu. Ale komu spodobał się serial, ten filmem nie będzie rozczarowany.
Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie (Perfetti sconosciuti / Perfect Strangers)
Włoska komedia z fajnym, twistowym scenariuszem i świetnymi dialogami. Dużo do pośmiania się, ale zasadnicze przesłanie filmu bardzo gorzkie. Dla miłośników historii, w których na oczach widza bezlitośnie rozpadają się iluzje przejrzystości i stabilności związków międzyludzkich.