Postautor: Patrycjusz » 14 gru 2016, 2:58
Przede wszystkim zgadzam się z fragmentem o tym, że inne gatunki niż ludzie mogą być w mniejszym lub większym stopniu samoświadome. To była chyba jedyna teza Ligottiego, z którą się absolutnie nie zgadzałem, z gatunkiem ludzkim jako jedynym obdarzonym tą "skazą". Myślę, że każde zwierzę odczuwa, ich ból może dotyczyć tylko niezaspokojenia instynktów lub po prostu bólu fizycznego, ale istnieje.
Ciężko też nie zgodzić się z tym, że rzeczywiście filozofowie dobrani do argumentacji zostali jednostronnie, ale... po kiego grzyba miałby dobierać innych? Jeśli chce się uzasadnić swoją opinię, używa się do tego stosownych argumentów, a nie ją podważa. Nonsens.
Powtórzenia/monotematyczność? Dało się zauważyć, ale ciężko odmówić słuszności tym powtórzeniom. Jak większość użytkowników tego forum zauważa, prędzej czy później wszystko sprowadza się do tego co opisane jest w tej książce a to sprowadzenie można wywieść na gruncie logicznym, czemu autor recenzji zaprzecza - jeśli zaprzecza logice tej książki, to znaczy, że sam ma problemy z logiką. Bo emocjonalnie można nie brać tego do siebie, ale intelektualnie, kto znajdzie kontrargumenty ten ma Nobla. Ja widzę, że autor recenzji nie ma kontragumentów, tylko się po prostu emocjonalnie z przesłaniem nie zgadza i tyle. To jest dopiero nudny schemat.
"Edge" zdaje się też nie zauważać tego, że książka przez niego recenzowana to wybiegnięcie myślami po kres wszystkiego stworzenia, ujmując je jako niedające się wyzwolić od pewnych mechanizmów, które jak słusznie zostało zauważone, są chorobliwie bezużyteczne.
A najbardziej bezużyteczna jest ta recenzja. Jeśli mi się coś nie podoba, skomentuję pobieżnie albo wcale, po czym zajmę się tym, co jest dla mnie przyjemniejsze. Taka ostra krytyka w tym przypadku zdaje mi się swoistą postawą defensywną, czyli dźgnęło.