Kreuzgang pisze:A współczesne środowisko grozy - zamiast uszanować, że ma w swoich szeregach artystę który jest do bólu autentyczny w tym co tworzy, uosabiając w praktyce to czym cała reszta wyłącznie się zabawia i o czym teoretyzuje nie wychodząc poza bezpieczne przestrzenie - wyśmiewa go i spycha na margines, poleca mu dojść ze sobą do ładu.
Myślę, że Ligotti jako zjawisko jest po prostu bardzo kłopotliwy z powodu, o którym wspomniałeś wcześniej, a który był przyczyną całej dyskusji: albo traktuje się go poważnie i wtedy trzeba wykonać naprawdę solidną pracę wewnętrzną, albo się go w akcie obronnym wypiera. Środowisko grozy nie różni się niczym od środowiska wielbicieli kur ozdobnych, jedyna różnica jest taka, że tych pierwszych fascynują wampiry, zombie i seryjni zabójcy, a tych drugich - rasy drobiu, kolory i długości piór, metody hodowli itd. Wszyscy podlegają tym samym prawom psychologicznym, a jednym z tych praw jest to, że usuwa się ze swojego otoczenia to, co stanowi źródło dyskomfortu.
Tego też tyczyła moja prelekcja na Kfasonie - horror "głównego nurtu" jest w gruncie rzeczy gatunkiem bardzo optymistycznym, bardzo konserwatywnym, bo zakłada istnienie metafizycznego ładu świata, a następnie broni tego ładu przed fantastycznymi kreaturami. Z Lovecraftem i z Ligottim sprawa ma się odmiennie. Pierwszego spacyfikowano sprowadzając go wpierw do roli grafomana, a później do roli "faceta of macek", a tego drugiego - do dziwaka, który pluje jadem na wszystko i pisze dziwnie, przez co nie należy go słuchać.
Rozmawiałem rano z Mateuszem K. i doszliśmy do podobnego wniosku - że zasmucił nas pewien oportunizm tego środowiska. Kiedy o Ligottim nagle się zrobiło głośno, to wszyscy siedzieli cicho, ale kiedy ktoś bardziej rozpoznawalny postanowił - w wyjątkowo kiepskim stylu - dać kontrę, wtedy wszyscy zaczęli klaskać. Znamienne, że w gównoburzach facebookowych po stronie Ligottiego stanęło dość wąskie grono osób w większości związanych z promowaniem jego twórczości w Polsce, ale jakoś nikt z innych grozopisów się nie postawił. Albo nie mieli jaj, albo się z Orbitowskim zgadzają, także przyklaskując jego argumentacji. Albo też mają to wszystko gdzieś, co być może jest najrozsądniejszym wyjściem.