Autor świetnego metahorroru "Cień wampira" nakręcił kiedyś takie cudo:
Begotten
Na początku Bóg popełnia samobójstwo (brzmi znajomo?). A później jest tylko gorzej. Merhige nakręcił horror transgresyjny, metafizyczne gore. Zero dialogów, zero muzyki, tylko czerń, biel i udręka.