Postautor: Patrycjusz » 30 sty 2017, 3:46
Odkopię trochę temat, tak w ogóle to halo, piszemy, nie śpimy, bo forum powoli zaczyna wprawiać w ruinenlust.
Całkowicie nie zgadzam się z argumentami za tym, żeby nie prowadzić inżynierii genetycznej. Inna sprawa, jak dojście do jej odpowiednich rezultatów miałoby wyglądać - przypadki jak 731 to oczywiście absolutne przegięcie, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że miało to miejsce w trakcie największej wojny ludzkości więc i środki były takie a nie inne. W dobie powszechnego bronienia się prawami człowieka i wartością życia takie praktyki nie miałyby racji bytu i na pewno udałoby się przeprowadzić takie praktyki mniejszym kosztem.
Powszechny dogmat, status quo - czy to nie jest czasem coś, co nas, pesymistów, irytuje? Ludzkość idąca w ilość, a nie w jakość - czy to nie jest przez nas zauważane jako przyczyna większości cierpień? Doskonale widzimy, że rezultatem takiego podejścia jest produkowanie słabego społeczeństwa podatnego na wpływy polityczno-korporacyjnej machiny, niezdolnego do jakiegokolwiek krytycznego myślenia, zadowalającego się miałką, zwierzęcą wręcz egzystencją, a wspomnę o najważniejszym - absolutna słabość psychiczna w parze z zasadą "masa ciągnie w dół", czyli hamowanie wzrostu intelektu (ogłupiająca rozrywka, ogłupiające technologie, ogłupiające podporządkowanie).
Oczywiście jestem zdania, że kontrolujący tę machinę wiedzą co robią, dlatego inżynieria genetyczna nie została wprowadzona w obieg - bo słabe masy łatwiej jest kontrolować, a Ci, którzy się wybijają, doznają tego, co każdy z tego forum - społecznego odrzucenia, przez co nie stanowią już zagrożenia.
old weirdman powoływał się na moralność - nie pomyślałeś, jak ogromną ilość cierpienia powoduje rozmnażanie się w sztucznych warunkach ewolucyjnych jednocześnie zostawiając sam proces płodzenia bez tych sztucznych zmian (oczywiście nie chodzi o bezpieczeństwo porodu, tylko ulepszanie genów płodu)? Ile chorób psychicznych, ile rodzinnych patologii, wreszcie - ile bezmyślnych stworzeń przeżywających swoje życie w swoistej mgle intelektualnej, nie mających pojęcia co się dzieje i w czym uczestniczą?
Pesymizm produkuje dość totalitarne w zamyśle ideologie takie jak antynatalizm, moim zdaniem albo antynatalizm, albo eugenika. I obydwie te idee rodzą się przecież ze współczucia, niezgody na cierpienie. Antynatalizm nie przejdzie, imperatyw przedłużania gatunku jest zbyt silny - jednak za kilka pokoleń, kiedy kurz emocjonalny po II WŚ opadnie, a medycyna jeszcze bardziej pójdzie do przodu, eugenika zapuka do drzwi umysłu statystycznego obywatela.