Ammon pisze:ciekawi mnie właśnie perspektywa ewolucyjna, która najprawdopodobniej będzie patrzyła na ten problem z perspektywy ściśle redukcjonistycznej
Ciekawie rodzaje redukcjonizmu rozważa Searle. I faktycznie takie typowo naturalistyczne podejście niewgłębiającego się w filozoficzne zawiłości ewolucjonisty to redukcjonizm ontologiczny - umysł nie jest niczym więcej jak mózgiem/fragmentem mózgu. Z takiej perspektywy pytania o genezę, zasadę działania czy cel umysłu są po prostu tym samym, co analogiczne pytania o mózg. A te z kolei co do zasady nie są bardziej problematyczne od pytań o oczy, ręce, jelita itp. Oczywiście mózg jest dużo bardziej skomplikowanym organem, więc pytania są o tyle trudniejsze, ale zasadniczo są to po prostu szczegółowe zagadnienia przyrodnicze - fizjologiczne, neurologiczne, biochemiczne. Zagadnienie redukuje się po prostu do pytania: po co (w sensie: jaka jest korzyść ewolucyjna) w mózgu zachodzą takie a nie inne procesy fizyczne, które na gruncie opisu przetwarzania informacji można interpretować jako pewne konkretne procesy poznawcze, modelujące i decyzyjne. Dlaczego mózg odbiera takie a nie inne bodźce, dlaczego je reprezentuje w taki a nie inny sposób, dlaczego model świata i ciała w świecie jest taki a nie inny, dlaczego podejmowane są takie a nie inne wybory itp. W zasadzie nie wydaje się, żeby była tutaj jakaś szczególna zagadka dla teorii doboru naturalnego. Zmysły są korzystne ewolucyjnie, inteligencja również, tak samo pamięć, wyobraźnia, rozumienie i umiejętność nadawania znaczeń, emocje, pragnienia, strach, agresja, poczucie tożsamości, odrębności, przynależności, umiejętność komunikacji, współpracy, stawiania i realizacji celów, analizy sytuacji i podejmowania wyborów itp. Aczkolwiek niewątpliwie ciekawe naukowo są pytania o to, w jaki sposób te wszystkie rzeczy działają - jak fizyka mózgu to wszystko realizuje, jakie są schematy tego hardware'u i kod tego software'u?
Natomiast inna sprawa rzecz jasna jest taka, że umyka tutaj to, co najtrudniej uchwytne, najbardziej niezrozumiałe i dla niektórych zdecydowanie bardziej interesujące niż tamto wszystko do kupy razem wzięte - w jaki sposób z maszynerii mózgu wyłaniają się fenomeny mentalne, czy też inaczej mówiąc: jakości zmysłowe, wrażenia subiektywne, doświadczenia świadomościowe, qualia (już sama ilość alternatywnych określeń wskazuje na skalę zainteresowania problemem)? I - co więcej - czy to pytanie w ogóle ma sens i jakiego rodzaju odpowiedzi na nie mogłyby również mieć sens? A dalej - najbardziej ważkie egzystencjalnie pytanie - co to jest to coś, co doświadcza owych fenomenów, które wydają się na mocy swojego ukonstytuowania wymagać czegoś, co je doświadcza, aby w ogóle zaistniały? Co to jest ten ktoś, za którego mam właśnie owo coś będące podmiotem tych wrażeń? Gdzie on jest, kiedy on jest, czym on jest? I - wracając do zagadnienia wyjściowego - po kiego grzyba takie coś wraz z tymi fenomenami jest potrzebne ewolucji? Czy same procesy fizykalne nie wystarczyłyby? Po co są te im współistniejące - zdawałoby się, że jedynie je na swój sposób małpujące (jak to postuluje epifenomenalizm) - procesy mentalne? Wydaje się, że na gruncie teorii ewolucji nie sposób na te pytania odpowiedzieć - przynajmniej nie na tym poziomie
niezrozumienia tego, o co w ogóle pytamy. A o ile wiem, to tak naprawdę nikt za bardzo nie rozumie, czego te pytania w zasadzie dotyczą.