Ammon pisze:Można definiować dobro, utożsamiać je z czymś etc. i robiono tak wiele razy (vide średniowieczne transcendentalia).
Można tak robić, i tak robiono, ale czy to jest zasadne? Kwestia transcendentaliów jest faktycznie problematyczna, bo mamy tu do czynienia z metafizyczną próbą zbudowania wspólnej podstawy pomiędzy bytem i wartością, czyli niejako potraktowania ich jako wtórnie rozdzielonych przejawów tego samego (np. Boga bądź Jedni). Brzmi to wprawdzie kusząco, ale tak do końca to chyba nikomu nie udało się nigdy wyjaśnić, co to w zasadzie miałoby oznaczać, że Prawda i Dobro to to samo - efektem była raczej dość mętna ontologia i nieco pokrętna etyka. I dość blisko stąd zresztą do błędu naturalistycznego (skoro jest tak i siak, to tak powinno być, bo to, co jest - jest dobre).
Pomijając jednak tego typu klasyczne rozważania metafizyczne, pozostałe teorie etyczne próbowały w inny sposób powiązać ze sobą dobro jako wartość (coś, co jest pozytywne) z faktami jako tym, co jest (poprzez skutek, zamiar, kategorię czynu, postawę, predyspozycję, poświęcenie itp.). I właśnie odnoszę wrażenie, że wielokrotnie autorzy tych koncepcji wprowadzali pomiędzy dobrem a bytem powiązanie natury mimo wszystko przyczynowej, metafizycznej, choć zdawało im się, że było ono natury pojęciowej, definicyjnej. W rezultacie zatem traktowali tę relację jako analitycznie niepodważalną ("Definiuję dobro jako X, więc jak ktoś będzie mówił o dobru jako Y, to będzie mówił o czymś innym niż ja") i jednocześnie syntetycznie płodną ("W pojęciu dobra zawarte jest bycie pozytywnym, więc X jest pozytywne"), co jest dość subtelnym, ale fatalnym pomieszaniem (nie można jednocześnie zdefiniować dobra jako X, a potem odnosić się do intuicji dobra jako czegoś pozytywnego).
Nie znaczy to, że odrzucam możliwość etyki normatywnej, a co za tym idzie etyki pesymistycznej o charakterze obiektywnym (np. w postaci tezy, że świat jest obiektywnie zły, bo istnieje w nim dojmujące, nieuchronne i realne cierpienie). Odrzucam tylko możliwość formalnie logicznego wydedukowania tego, co jest dobre a co złe na podstawie pojęć dobra i zła oraz suchych faktów o świecie jako przesłanek takiego rozumowania. Co oznacza tyle, że potrzebuję do tego metafizyki. Ale nie mam z tym problemu.